Czy chcesz poczuć, jak to jest być lwem? Nic prostszego, zajerestruj się i zacznij żyć postacią lwa!
*Rudo grzywy lew otworzył oczy i rozejrzał się po miejscu - jakby czymś się zaniepokoił. Usłyszał w pobliżu jakieś szelesty, ale to był tylko króliczek w krzaczkach, który najwidoczniej zabłądził. Biały lew odetchnął z ulgą i teraz spojrzał na Maggie, która wyglądała smutno. Shez wstał i powolnym krokiem podszedł do lwicy. Gdy znalazł się blisko ukochanej, to otarł czule swoją głowę o jej ciało i po chwili położył się obok niej. Dostrzegł teraz wyraźnie smutek lwicy.*
- Kochanie, wszystko w porządku?
*Spytał z troską rudo grzywy lew. Jego głos był łagodny, aż można było poczuć się naprawdę dobrze w duchu i na zewnątrz. Popatrzył na lwicę z grzywką swoimi zielonymi oczami, które były pełne wielkiego spokoju, a zarazem też lekkiego smutku, ponieważ nie chciał by Maggie była zdołowana. Przyłożył swoją łapę do jej łapy, dając do zrozumienia, że Mag może na niego liczyć o każdej porze dnia i nocy.*
Offline
Doszedłem wreszcie do tego miejsca, było chłodno, o wiele lepiej niż na Złej Ziemi. Choć rzadko ktoś się tutaj zapuszczał, zacząłem się rozglądać. Na trawie leżała dwójka lwów - biały, widocznie po jakiejś poważnej walce, z blizną na oku i rudej grzywie. Ale był.. A raczej była jeszcze jedna lwica - brązowa, z grzywką koloru sierści. Zaraz, zaraz.. A to co? Na jednym z konarów drzewa leżała jeszcze jedna lwica o brązowym kolorze sierści i grzywki. Stałem dosyć widoczny, gotowy do walki, z wysuniętymi pazurami i wzrokiem wpatrzonym w trzy lwy.
Offline
Mi jednak nie było do śmiechu, wbiłem pazury w ziemię i sam usiadłem, wbijając swe ślepia w resztę lwów. Gdy tak patrzyłem, mogło się wydawać, że porusza się mój ogon.. Warknąłem groźnie i wstałem, po czym zwinnie wspiąłem się na drzewo niedaleko gromadki.
Offline
- Pamiętaj, że możesz na mnie polegać...
*Odpowiedział lew, liżąc Mag w policzek teraz. Te słowa, które teraz wypowiedział były samą prawdą - Maggie zawsze będzie mogła na niego liczyć. Biały lew rozejrzał się po terenie i po chwili ujrzał na drzewie przybyłego tutaj lwa. Miał wrażenie, że skądś go zna.*
Offline
I znów milczałem, chyba znałem skądś białego samca o rudej grzywie. Spojrzałem na Navię z takim jakby znudzeniem i cicho warknąłem. Wbiłem wzrok w ziemię, a po chwili szybko zeskoczyłem z drzewa i położyłem się, chcąc dokładnie obejrzeć zielonookiego.
Offline
- Wyczerpująca odpowiedź. - warknąłem.
Przyglądałem się teraz białemu, oglądałem go dokładnie.
Offline
*Shez zaczął rozmyślać, wpatrując się w lwa. Ten wygląd, ta brązowa grzywa, te lśniące oczy samca. Rudo grzywy przypomniał sobie coś, był on bardzo podobny do jego starego przyjaciela z dzieciństwa. Niestety tak schańbiło się życie, że od wielu lat go już nie widział. Czy to może być on?*
Offline