*Lwica słaniając się na nogach doszła tu. Usiadła, bo była bardzo zmęczona*

*Lwica wbiła wzrok w ziemię i zaczęła widzieć potrójnie. Po kilku minutach zemdlała*

*Lwica nie ruszyła się. Na jej twarzy widać było głód i wyczerpanie*

*Lwica nieprzytomna leżała na grzbiecie lwa*

*Biały lew przyszedł znowu do tego okropnego miejsca, ponieważ nie miał gdzie indziej iść, więc tylko tutaj mu pozostał dom. Ułożył się obok uschniętego drzewa i zaczął rozglądać się po terenie - może jest tu jakaś żywa jeszcze udsza?*

*Shez sobie odpoczywał, bo najwyraźniej potrzebował go - był bardzo zmęczony. Lecz słońce tak raziło i dawało ciepło, że lew nie mógł spokojnie se odpocząć. Nie było nawet nikłego cienia. Biały lew westchnął i zaczął rozglądać się po okolicy. Wtem zauważył, że jakaś lwica do niego podochdzi. Zaciekawiony patrzył na nią, więc postanowił się pierwszy odezwać.*
- Em... witaj... Czegoś szukasz?

*Shez zrobił nieco dziwną minę, a po chwili spojrzał na swoją bliznę(miał nadzieję, że ta okropna blizna jej nie odstraszy).*
- Mhm... a jak masz na Imię? Pierwszy raz Cię tu widzę...
*Zdziwił się rudo grzywy. Niegdyś pamiętał tutaj wszystkich, a teraz nie mógł skojarzyć sobie lwicy.*